Rozgrywki o Puchar Polski mają swój koloryt, czego dowodem są mecze jak ten w Grudziądzu. W półfinale tegorocznych rozgrywek los zetknął czołową drużynę piłkarską w kraju, świętującego 100-lecie Lecha Poznań, z III-ligową Olimpią. Dla kibiców z 90-tysięcznego miasta nad Wisłą historyczne wydarzenie, dla fanów „Kolejorza” okazja do odwiedzin w nieoczywistym miejscu.
Co prawda Lech o awans do kolejnej rundy „pucharu 1000 drużyn” grał już w Grudziądzu trzykrotnie, wliczając jesienny pojedynek rezerw KKS z Olimpią (0-3), ale teraz cel był niebagatelny – finał rozgrywek na Stadionie Narodowym.
Na trybunach aktywniejsi gospodarze, na boisku zgodnie z przewidywaniami ogromną przewagę mieli goście. Bramka Dawida Kownackiego w 26 minucie rozluźniła Lechitów i kolejne sytuacje były kwestią czasu. Przed przerwą Skóraś i Kownacki nie wykorzystali sytuacji sam na sam z bramkarzem.
W II połowie Olimpię ukąsił dwukrotnie obrońca „Kolejorza”, Barry Douglas. Ciśnienia nie wytrzymał kapitan gospodarzy, Piotr Witasik, który brutalnie sfaulował Skórasia w 54 minucie, za co sędzia Piotr Lasyk wyrzucił go z boiska. W końcówce trener Skorża wpuścił na boisko przebojowych Kamińskiego, Velde i Ishaka, lecz więcej bramek nie padło. Lech w finale Pucharu Polski zagra po raz 11, licząc na szósty tryumf w historii.