Mecz w Katowicach miał być dla Lecha pierwszym z dwóch kroków do wygrania Mistrzostwa Polski. Zwycięstwo dawało przewagę 3 punktów w tabeli nad Rakowem i komfort przed ostatnim spotkaniem sezonu. Kibice „Kolejorza” liczyli na powtórkę wyniku wywalczonego na Górnym Śląsku 3 lata temu, gdy wygrana 2-1 z Piastem Gliwice pozwoliła wyprzedzić w tabeli częstochowskiego rywala i poznaniacy nie oddali lidera do końca rozgrywek.
Pojedynek katowicko-poznański miał również kilka personalnych smaczków. Od kilku lat „Gieksę” i Lecha łączą stosunki biznesowe, dzięki którym „Kolejorz” zwykł wypożyczać swoich zawodników do Katowic. Jednym z nich jest Filip Szymczak, który nie mógł wystąpić w tym spotkaniu. W składzie gości był Antoni Kozubal, który przed tym sezonem wrócił do Lecha po rocznym wypożyczeniu. W meczu przeciwko „Kolejorzowi” zagrali również jego byli piłkarze – Marcin Wasielewski i Alan Czerwiński.
Wspomniane relacje między klubami mogły wskazywać na łatwą przeprawę Lecha, a jednak gospodarze zagrali z dużym zaangażowaniem i potrafili dwukrotnie ukąsić „Kolejorza”. Prowadząc 2-1 byli blisko podwyższenia wyniku, ale Mateusz Mak przegrał pojedynek sam na sam z Bartoszem Mrozkiem. 10 minut później Antonio Milić i Mario González wyskoczyli do piłki wstrzelonej w pole karne przez Joela Perreirę, strzelając wyrównującego gola. Za tydzień „Kolejorz” znowu musi pokonać Piasta Gliwice, by móc świętować tytuł Mistrza Polski.