Mecz I rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów zapowiadał się niezwykle interesująco. Dla Lecha był to bowiem powrót do europejskich pucharów po rocznej przerwie. W dodatku pierwszy mecz o stawkę z nowym trenerem, po niespodziewanym odejściu Macieja Skorży i zastąpieniu go przez Holendra Johna van den Broma. I wreszcie rywal – azerski Karabach, z którym polskie kluby przegrywały wszystkie trzy dotychczasowe pojedynki w eliminacjach europejskich pucharów.
Dodatkowym smaczkiem zawodów była premiera nowych strojów meczowych, które zostały wykonane według mojego projektu. I choć koszulki nie grają na boisku, liczyłem na zwycięski debiut wzoru inspirowanego polichromiami na domkach budniczych.
Od początku meczu lekką przewagę na boisku mieli goście, Karabach grał z wiekszą pewnością siebie, rozgrywał piłkę na połowie Lecha. Gdyby nie gol strzelony przez Ishaka chwilę przed przerwą, to najciekawszą akcją w I połowie byłaby próba złapania sójki, która przechadzała się nieopodal linii końcowej boiska. Tutaj napastnik Lecha okazał się nie mniej skuteczny!
W II połowie mecz nieco ożywił się. Najbliżej zdobycia gola był Michał Skóraś, który w 67. minucie znalazł się tuż przed bramkarzem Məhəmmədəliyevem, lecz zamiast uderzać na bramkę, podał nieprecyzyjnie do Ishaka.