Wszystkie mecze rozegrane jesienią zakończyły się zwycięstwem krakowskich „Smoków”, więc kibice na Błoniach zaczynają po cichu mówić o finale Mistrzostw Polski. Gdyby Juvenii udało się utrzymać pierwszą pozycję w tabeli do końca sezonu, najważniejszy mecz rozgrywek zostanie rozegrany w Krakowie. Być może już na zrewitalizowanym stadionie rugby, bowiem w najbliższych tygodniach na obiekcie Juvenii rozpocznie się remont trybuny i budynku klubowego.
Pożegnanie ze starą trybuną stadionu na Błoniach wypadło okazale. Zawodnicy Juvenii i Lechii rozpoczęli sobotnie zawody ze sporym wigorem, a przebieg meczu miał przynajmniej trzy newralgiczne momenty.
Mimo, że pierwsze punkty zdobyła Juvenia, po karnym przyłożeniu, to przed przerwą optyczną przewagę mieli goście. Lechia zdobyła 13 punktów i zanosiło się, że I połowa zakończy się ich prowadzeniem. A jednak w ostatniej minucie Rafał Lewicki zmylił obrońców w zielono-białych koszulkach i położył piłkę na polu punktowym gości. Riaan van Zyl podwyższył wynik, więc Juvenia złapała przewagę. A na początku II połowy wywalczyła szybko kolejne punkty, dzięki przyłożeniom Conwilla Draghoendera i Jakuba Rapacza. Mecz wydawał się rozstrzygnięty, gdy po kolejnych punktach Lewickiego i van Zyla „Smoki” prowadziły 36:20. Gdy kibice czekali na kolejne przyłożenie, dające punkt bonusowy po meczu, to Lechia skutecznie zaatakowała. Kolejne 7 punktów pozwoliło na złapanie kontaktu, ale gospodarze nie pozwolili sobie wydrzeć zwycięstwa.