„Hej kibicu zgoda święta rzecz! Tylko Pasy i poznański Lech”… Blisko 30 lat trwa sympatia kibiców „Kolejorza” i Cracovii, a piłkarskie pojedynki tych drużyn nazywane są „meczami przyjaźni”. Od roku i dla mnie jest to mecz szczególny, bowiem niedawno współpracowałem z oboma klubami, odświeżając ich znaki graficzne. Jesienią obejrzałem ten swoisty „Mecz Herbowy” z poziomu murawy stadionu w Krakowie. Tym razem sprzęt fotograficzny zostawiłem w domu, bowiem do Poznania zabrałem syna i w poniedziałek Wielkanocny wspólnie siedliśmy na trybunach stadionu przy ul. Bułgarskiej.
Kibice obu klubów darzą się prawdziwym szacunkiem, o czym świadczą liczne przyśpiewki oraz zajmowanie miejsc w sektorach gospodarzy, ale swoich barwach. Popularnością cieszą się gadżety z łączonymi herbami, które można kupić w oficjalnych sklepach obu drużyn.
Na boisku mecz miał większą stawkę dla gospodarzy. Wobec sobotniej porażki Rakowa w Szczecinie, zwycięstwo Lecha pozwalało dogonić w tabeli lidera z Częstochowy. Cracovia grała bez większej presji, bowiem straciła szanse na dogonienie czołowych drużyn przegrywając wcześniej ze Śląskiem. A jednak piłkarze „Pasów” nie położyli się na boisku i przez większość czasu mecz był wyrównany. Dopiero piękny strzał Afonso Sousy w końcówce meczu dał zwycięstwo „Kolejorzowi” i potrzymał nadzieje na Mistrzostwo Polski w tym sezonie.